czwartek, 6 lutego 2014

Bajka z "wszywką"

Do szpitala trafił starszy pan. Miał zapaść z powodu dużej ilości alkoholu, którą wypił. Bez jego zgody zrobiono mu "wszywkę". Kiedy się obudził, siedziała koło niego dziewczynka. Szła przez szpital tak pewnym krokiem, że nikt nie pomyślał nawet, by ją zatrzymać. Wszyscy myśleli, że przyszła odwiedzić dziadka. Co prawda mężczyzna wyglądał na samotnego, ale pozory mylą. Bo kimże innym mogła być owa dziewczynka, jeśli nie jego wnuczką?




Mężczyzna został położony w niewielkim, jednoosobowym pokoju. Nie był zachwycony, gdy dowiedział się, że ma "wszywkę", ale dziewczynka zaczęła rozmowę z nim.
– Potraktuj ją jako przyjaciela.
– Co? Jak mogę traktować "wszywkę" jak przyjaciela?
– Normalnie, rozmawiaj z nią.
Dla mężczyzny brzmiało to absurdalnie, ale nie chciał urazić małej dziewczynki. Pił, ponieważ był samotny, a teraz pić już nie może.
– Dlaczego więc nie miałbyś spróbować? Zastąp alkohol wszywką. Niech ona stanie się nie zakałą, ale właśnie przyjacielem. Popatrz na nią pozytywnie.
– Jak miałaby wyglądać ta "przyjaźń"?
– Tak jak prawdziwa przyjaźń. Mów do niej, dziel się z nią wrażeniami. Opowiadaj jej, co ci się przydarzyło.

Minęło kilka dni i dziewczynka znów szła dziarsko przez korytarz szpitala, kierując się do niewielkiego pokoju. Mężczyzna leżał w nim pogodną twarzą, zupełnie przez to do siebie nie podobny. Kiedy zobaczył dziewczynkę, rozpromienił się jeszcze bardziej. Widać, że pomysł z zaprzyjaźnieniem się z "wszywką" poskutkował.
– Twoja rada pomogła! A poza tym czuję się znacznie lepiej.
Mężczyzna nie zastanawiał się nad tym, ale nie miał żadnych objawów odstawiennych. Nie był co prawda rasowym alkoholikiem i przedawkowanie zdarzyło się mu po raz pierwszy, ale mimo to ludziom w jego stanie nie jest łatwo tak od razu przystosować się do nowych warunków. Starszy pan jednak promieniał.
– Mówię do swojej "wszywki" i mimo że to głupie – zachichotał – na prawdę nie czuję się przez to taki samotny!
– Skoro tak, to spróbuj teraz mówić do Jezusa. Możesz mówić do "wszywki", więc nie powinno stanowić dla ciebie problemu mówienie do Jezusa.
Mężczyzna się zdziwił, a pomysł dziewczynki go rozbawił. Ale jej mina wskazywała na to, że mówi całkiem serio. Jej pierwszy pomysł, choć wydawał się być absurdalny, okazał się świetny.
– W końcu on był człowiekiem, rzeczywistą postacią, a "wszywka" jest tylko tabletką. Więc skoro mówisz do tabletki, możesz spróbować mówić do postaci.
Mężczyzna, znów nie chcąc obrazić dziewczynki postanowił spróbować. W końcu niczego nie tracił. Nikt też go nie odwiedzał, mając za starego dziwaka, więc mógł swobodnie praktykować swoje monologi.
Już po paru dniach odczuł niewyobrażalną różnicę. Uśmiech nie znikał z jego twarzy. Zaczął żartować z lekarzami i pielęgniarkami, które z przyjemnością odwiedzały go w pokoju. Nie raz zdarzyło mu się zawołać przechodzącego korytarzem innego pacjenta, by ten dotrzymał mu towarzystwa.

Dziewczynka nigdy więcej nie pojawiła się w szpitalu. Mężczyzna zmarł niedługo po jej drugiej wizycie. Jednak szpital po jego odejściu nie był już tym samym miejsce, do którego go przywieziono. Zmiana, jaką przeszedł starszy pan odbiła się głośnym echem. Pytany, co się stało, skąd zmiana, jaka w nim zaszła – zwłaszcza, że zwykle samotni pacjenci tracący przyjaciela jakim jest alkohol zachowywali się zupełnie inaczej – odpowiadał: poznałem Jezusa, a takiego przyjaciela nic nie jest w stanie zastąpić. Ani mi go odebrać.



Koniec.



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Mądra historia. W sumie można ją odnieść do każdej dziedziny życia...